-Alice, kocham cię ponad życie.-Powiedział, klęknął na jednym kolanie i wyciągnął z kieszeni marynarki małe czerwone pudełeczko w kształcie serca.-Wyjdziesz za mnie ?
Nie odpowiedziałam mu. Byłam zbyt wzruszona. Rzuciłam mu się na szyje.
-To znaczy tak ? - Zapytał z nadzieją w głosie.
-Tak.- Powiedziałam.Otworzył pudełko i włożył mi na palec pierścionek i złożył na moich ustach pocałunek.
-Iii...cięcie !- Krzyknął Mark, reżyser a wszyscy zaczęli bić brawa.-Gratuluję, świetna robota kochani. Film wyjdzie genialny !
Wszyscy zaczęli sobie nawzajem gratulować.
-Aha. I zapraszam wszystkich na obiad pożegnalny. Moja sekretarka da wam znać co i jak.-Dodał.
I koniec mojego filmu. Koniec głównej roli. Teraz tylko czekać aż wejdzie do kin. Wzięłam swoje rzeczy i zamówiłam taksówkę.
Chwilowo mieszkam w Hollywood, na potrzeby filmu. Gram w nim jedną z głównych ról. Taksówka podjechała i zawiozła mnie prosto do mojego apartamentu w hotelu. Wyciągnęłam telefon i napisałam do Nicole i Tiffany - moich dwóch przyjaciółek, z którymi mieszkam w Londynie.
"Film skończony !! Nie mogę się doczekać, aby Was zobaczyć ! - Meg <3 "
Długo nie dostawałam odpowiedzi, więc weszłam na Twittera, odpowiedziałam na kilka tweet-ów, wylogowałam się i włączyłam telewizor. Skakałam po kanałach, aż natknęłam się na program muzyczny. Akurat pokazywali "Top 10 najlepszych teledysków w Lipcu". Zdążyłam jeszcze zobaczyć fragment teledysku numer jeden : pięciu chłopców najpierw było na nartach, potem w więzieniu, później na plaży... Mam wrażenie, że znam ten zespół...piosenkę też...
-One Direction ? - Zapytałam się. - Tak, to oni ! Ich piosenka promuje nasz film...
Jak byłam sama lubiłam mówić sama do siebie... Nagle zadzwonił mój telefon. Nacisnęłam zieloną słuchawkę.
-Halo ? - Zapytałam.
-No, to kiedy wracasz ?! - Usłyszałam głos Nicole.
-Nie wiem, najprawdopodobniej jutro wieczorem.-Odpowiedziałam.
-No ja nie mogę !!! Nasza przyjaciółka jest aktorką !!!- Usłyszałam podekscytowaną Tiffany.
-Haha, uspokójcie się ! To dalej stara ja.- Zaśmiałam się.-Muszę kończyć. Mam dzisiaj obiad pożegnalny.
-Paaa ! Baw się dobrze ! - Powiedziały niemal jednocześnie.
A właśnie...co do obiadu... jakoś nikt nie daje znać...może został odwołany ? - Zastanawiałam się. Z namysłów przerwał mi telefon. Spojrzałam na wyświetlacz. To Katherine - Sekretarka Mark'a .
-Halo ? - Odebrałam.
-Witaj, Megan. Tu Katherine. Mark kazał przekazać, że obiad za półtorej godziny. Limuzyna po ciebie podjedzie więc nie musisz się o nic martwić...jeżeli oczywiście nie zrezygnowałaś...
-Nie, no coś ty ! Będę gotowa. - Powiedziałam i rozłączyłam się.
Półtorej godziny...mam nadzieję, że się wyrobię... Szybko poszłam do toalety i wzięłam szybki prysznic. Nie gustuję w suszarkach do włosów, ponieważ uważam, że bardzo niszczą włosy...wolę, jak mi same schną. Zawinęłam je więc w ręcznik, a za ten czas poszłam do szafy szukać odpowiedniego stroju. Po niecałych dwudziestu minutach znalazłam elegancką, czarną sukienkę, do tego bolerko, czarne buty na obcasie i odpowiednie dodatki :
Oczy lekko pomalowałam czarnym tuszem do rzęs i czarną kredką do oczu. Na usta natomiast nałożyłam morelowy błyszczyk. Zostało mi jeszcze piętnaście minut do przyjazdu limuzyny. Włosy dalej miałam mokre, więc musiałam skorzystać z usług suszarki. Gdy już je wysuszyłam, nie starczyło mi czasu na nic więcej, oprócz lekkiego pofalowania końcówek.
Jeszcze raz spojrzałam do lusterka i zadowolona swoim wyglądem, wyszłam przed hotel. Taksówka już na mnie czekała. Szofer otworzył mi drzwi. Był to bardzo miły starszy pan, z którym milo się rozmawiało. Po 10 minutach jazdy, dotarłam na miejsce. Szofer znów otworzył mi drzwi pojazdu.
Weszłam prosto na czerwony dywan. Wokół wprost roiło się od reporterów i paparazzi.
-Witam, jakże uroczą Meg ! - Mile przywitał mnie John, który grał mojego filmowego narzeczonego.
-Witam, jakże dostojnego Johna.- Uśmiechnęłam się.
Jakiś reporter zapytał czy możemy razem pozować. Zgodziliśmy się na parę zdjęć. Weszliśmy do budynku. Była to wielka hala, z mnóstwem stołów z białymi obrusami. Podeszła do nas moja filmowa przyjaciółka - Sabrina, z która dobrze przyjaźnie się na co dzień.
Po kilku słowach wstępu Marka, wszyscy zasiedli do stołów. Siedziałam z Johnem i Sabriną. Mile sobie rozmawialiśmy. Po chwili John oznajmił, że musi już iść, ponieważ ma wieczorny lot do Bostonu - swojego rodzinnego miasta. Pożegnałyśmy się z nim i oczywiście nie odbyło się bez kilku łez. Rozejrzałam się po sali i zauważyłam pusty stolik z pięcioma nakryciami. Usłyszałam szum reporterów za drzwiami, więc odwróciłam się, zobaczyć co się dzieje. Do sali weszło pięciu, bardzo przystojnych chłopaków....
-----------------------------------
Więc jak się podoba . ? ^^
Pierwszy rozdział - proszę o wyrozumiałość <3
Fajnie się zaczyna, czekam na next ;D
OdpowiedzUsuńM.