piątek, 22 listopada 2013

Rozdział 6 : " That's destiny calling . "

 *Meg*
- Powiesz w końcu dokąd jedziemy . ? - Zapytałam Harry'ego zniecierpliwiona.
- No dobrze, skoro tak bardzo tego chcesz to ... nie.! - Uśmiechnął się i pokazał mi język.
- Jakiś ty miły. - Powiedziałam z sarkazmem. - Daleko jeszcze . ?
- Już jesteśmy. - Powiedział Haz, zatrzymał samochód, wyszedł, po czym otworzył mi drzwi. - Poznajesz . ?
- Tamiza . ?
- Tak. Zabieram tu tylko wyjątkowe osoby. - Zawahał się na chwilę. - Takie jak ty. - Dodał.
- Jestem wyjątkowa . ? - Zapytałam, jakby sama siebie.
- Dla mnie tak. - Spojrzał mi prosto w oczy.
 Nie odezwałam się. Po prostu tam staliśmy wpatrzeni w siebie. Nawet nie zauważyłam, że zapadł wieczór . ! Wszystko było takie piękne ...
- Lepiej już chodźmy. Dziewczyny będą się martwić... - Postanowiłam przerwać ciszę.
- Dziewczyny . ? Chyba umiesz o siebie zadbać . ? - Uśmiechnął się.
- Ja umiem. Ale weź im to powiedz ... - Odwzajemniłam uśmiech.
- Skoro tego chcesz ... - Powiedział i ruszyliśmy w stronę samochodu.
 Na szczęście, mieszkałam niedaleko.  Dojechaliśmy tam w niecałe 15 minut.
- To tutaj. - Powiedziałam, a Harry zatrzymał auto przed domem. - Wejdziesz do środka . ? - Zapytałam, patrząc na niego.
- Może kiedy indziej. Chłopaki się będą martwić. - Uśmiechnął się.
- Chłopaki . ? Chyba umiesz o siebie zadbać . ? - Zaśmiałam się " naśladując " jego głos.
 Oboje wybuchnęliśmy śmiechem.
- Pójdę już. - Otworzyłam drzwi i wyszłam z pojazdu.
-  Meggie . ? - Usłyszałam za sobą . ?
- Tak . ? - Odwróciłam się.
- Zostawiłaś torbę . - Loczek uśmiechnął się pokazując mi moją torbę przez otwartą szybę.
- Skleroza nie boli. - Westchnęłam i poszłam po torebkę. - To cześć.
- Hej .
 Weszłam do środka. Drzwi były oczywiście otwarte. Ściągnęłam moje koturny, żeby dać nogą odpocząć i założyłam klapki.
- Heeej . ! - Zawołałam, idąc do salonu.
- Siemka. - Odezwała się Tiff.
- A gdzie Nicole . ? - Zapytałam, rozglądając się.
- Wyszła dawno temu. Swoją drogą coś długo jej nie ma ...
- Luzik, umie o siebie zadbać. - Powiedziałam i zaczęłam się śmiać, a Tiffany patrzyła na mnie jak na wariatkę. Usiadłam obok niej i zaczęłam jeść popcorn z plastikowej miski.
- To jak . ? Co ubieracie na jutrzejszą premierę . ?
- Ale premiera dla fanów jest dopiero w sobotę ...
- Ale wy nie jesteście fanami, tylko przyjaciółkami. To różnica.
- No też racja ...
 Swój film będę oglądać po raz drugi, bo premiera główna była już dawno, jeszcze w Hollywood. Jutro ma być premiera dla VIP - ów w Londynie.
- Ejj ... to co ja mam ubrać . ?!
- Hahaha . - Zaśmiałam się. - Która godzina . ?
- Ósma.
- Chodź, jedziemy na zakupy.
- Ok...
 Wychodząc akurat natknęłyśmy się na Nicole.
- Idziesz z nami . ? - Zapytałam.
- Dokąd . ?
- Na zakupy. Jutro premiera. - Przypomniałam.
- Tak, ale ...
- Tak - wy też się zaliczacie do VIP - ów, a teraz chodź, bo o 22 zamykają . ! - Powiedziałam, ubrałam się i wyszłam za drzwi. Dziewczyny poszły za mną.
 Mieszkamy praktycznie w centrum miasta. Mogłyśmy się równie dobrze przejść, ale niby jak potem przeniesiemy zakupy . ?  Dojechałyśmy w 5 minut, bo dzięki Bogu, o tej porze nie ma korków. Nawet w centrum.
- Okey, to co najpierw . ? - Zapytała Tiff.
- Hmmm ... nie wiem. Sukienki . ? - Zaproponowałam. Popatrzyłyśmy tylko na siebie i ruszyłyśmy w stronę sukienek.
Nie lubię zbytnio zwracać na siebie uwagi, a jutro będzie wokół mnie wystarczający szum. Wybrałam więc coś prostego :




* Tiffany *
Nie lubię za bardzo sukienek, butów na obcasie itp. rzeczy. Nie jestem też rozrzutna. I jak Megan - nie lubię zwracać na siebie uwagi. Nikt nigdy jej na mnie nie zwracał, co mi bardzo odpowiadało. Teraz wiedziałam, że muszę zrobić wyjątek. Sukienka, obcasy ... aż mnie wszystko bolało ! No ale cóż ... jak trzeba to trzeba. Wybrałam więc dla siebie coś taniego i prostego :

* Nicole *
Jestem na ogół spokojna, ale tylko w towarzystwie obcych. Jutro więc też będę. Długo trwało, zanim znalazłam odpowiednią kreację. Wybrałam więc coś jasnego, w moim ulubionym kolorze :


 Po udanych zakupach pojechałyśmy do domu. Gdy weszłyśmy, od razu poszłyśmy do naszych łazienek, żeby się umyć. Potem udałyśmy się do naszych pokoi i zasnęłyśmy.

*Meg*
  No i cóż. Ten dzień jest już dziś. Długo na niego czekałam. Teraz się dowiem, czy jestem dobra w tym co robię czy też nie. Wstałam i ubrałam się. Jak na razie " Na co dzień ". Zeszłam do dziewczyn żeby im pomóc w makijażu, fryzurze, itp., ale okazało się, że jednak idziemy do ekspertów.
  Wezwałyśmy więc taksówkę i pojechaliśmy to najlepszego salonu fryzjerskiego, który znajdował się tuż obok naszej ulubionej makijażystki.
 Nie zajęło nam to długo. Postanowiłam na rozpuszczone włosy, z lekkimi lokami. Tiffany, z kolei postawiła na koka z kosmykami pokręconych włosów, wolno zwisających po boku. Nicole pocieniowała sobie włosy i zrobiła skośną grzywkę. Pasowało to jej.
 Jak to my mamy w zwyczaju - lubimy posiedzieć u naszej fryzjerki - Amelii, pijąc kawę. Nie zasiedziałyśmy się jednak, bo od razu przeszłyśmy dalej do salonu kosmetycznego Belli. Powiedziała, że mam ładne oczy i nie ma co kombinować. Podmalowała mi je więc tuszem i podkreśliła konturówką. Na usta nałożyła błyszczyk, a moje policzki podkreśliła jasnym różem, który idealnie komponował się z moją cerą. Tiffany zrobiła sobie smokey - eyes, gdzie głównym kolorem był żółty. Na ustach miała morelowy błyszczyk, a jej policzki podkreślał ciemny róż. Nicole, z kolei do podkreślenia swojej sukienki nałożyła ( właściwie to Bella jej nałożyła ) jasno - niebieski cień. Oczywiście, tak jak my, miała tusz, pomadkę i róż.
  I byłyśmy gotowe. Niesamowite, jakie to pracochłonne . ! Do premiery została godzina ...

--------------------------
I jak . ? ^^
Wiem, wiem - Przesadzam, za długo piszę, ale za to macie dłuższe rozdziały :)
Proszę was - Komentujcie / polecajcie znajomym . !! Nawet nie wiecie ile to znaczy :)
Kocham was . ! < 3
#Werka  . xoxo